W 2011 roku wchodzi w życie 5 nowych lub znowelizowanych aktów prawnych. Znaczna część firm transportowych nie przetrwa zmian ze względów formalnych. Sprawdź dlaczego i które firmy nie przetrwają…

Dlaczego najbardziej zagrożone są firmy duże oraz najmniejsze i to one padną jako pierwsze ofiarą zmian ?
Stawiam tezę, że istnieje uzasadniona obawa, że część z dużych i małych firm (oraz firm realizujących przewozy na potrzeby własne) nie przetrwa zmian ze względów formalnych już na samym początku z chwilą wejścia w życie nowych przepisów, a część utraci uprawnienia tuż po wejściu przepisów podczas pierwszych kontroli Inspekcji Transportu Drogowego. (Niestety praktycznie wszystkie tezy dotyczące zagrożeń, które wyartykułowałem na przestrzeni 5 lat potwierdziły się).
Oceniam, że znaczna część rewolucyjnych uregulowań, która wchodzi w życie w bieżącym roku, wyszła z inicjatywy największych firm transportowych – które miały słuszną ideę, aby doprowadzić do sytuacji, gdy transport ponownie będzie rentowny. Jednak paradoksalnie to właśnie firmy duże oprócz najmniejszych w mojej ocenie padną ofiarą najnowszych uregulowań jako pierwsze i to na wielu poziomach. Jak to zwykle bywa – „diabeł tkwi w szczegółach”. Tak jest i tym razem – „diabeł” tkwi dokładnie w kilku zapisach rozporządzenia 1071/2009 WE, ale szczególnie niebezpieczny jest jeden z zapisów, na który praktycznie nikt nie zwrócił uwagi, i który przeszedł jak na razie całkowicie bez echa w branży transportowej!
Kilka miesięcy temu miałem przyjemność uczestniczyć w charakterze prelegenta w jednej z dużych konferencji organizowanej przez znane stowarzyszenie transportowe. Poruszano oczywiście kwestię nadchodzących zmian. Jak to zwykle przy takich okazjach bywa większość z ponad 200 uczestników skoncentrowała się na kwestiach obiektywnie ujmując drugoplanowych z punktu widzenia właściciela firmy – czyli na wystąpieniach Pana Ministra, Pana Eurodeputowanego oraz Głównego Inspektora Transportu Drogowego. Oczywiście oddaję honor zacnym prelegentom, ale nikt nie odniósł się do kwestii kluczowej: „Jak nie dać się zlikwidować ze względów formalnych już pierwszego dnia od wejścia przepisów”. Nic dziwnego – ponieważ w tym obszarze nie było praktycznie żadnej dyskusji, ponieważ po wystąpieniach oficjalnych gości na taką dyskusję po prostu zabrakło czasu. Zresztą – najwyraźniej nikt też albo nie wczytał się dokładnie w przepisy rozporządzeń albo postanowił nie psuć miłej atmosfery po wystąpieniach szanownych prelegentów.
Z żalem stwierdzam, że z uwagi na „zakontraktowany” (kto płaci ten wymaga) przez stowarzyszenie zakres tematyczny mojej prelekcji nie miałem okazji podzielić się z uczestnikami spostrzeżeniami na temat realnych zagrożeń, które spowodują, że za rok o tej samej porze ta sama grupa przewoźników z całą pewnością już się w tym gronie ze sobą nie spotka i to nie dlatego, że nie będzie takiej woli, ale dlatego że po prostu część z przewoźników nie będzie reprezentowała branży transportowej.
Oczywiście – niewielka (powiedziałbym, że bardzo niewielka) część przewoźników (najczęściej uczestniczących w pracach sejmowych lub około sejmowych) zdaje sobie sprawę z części zagrożeń i już od dawna prowadzi we własnych firmach „wyścig zbrojeń”, żeby za wszelką cenę przetrwać.
Jasne jest, że z uwagi na kilka zapisów Rozporządzenia 1071/2009 WE „na starcie” odpadnie znaczna część przewoźników, którzy utracą prawo wykonywania transportu. Niestety przytłaczająca większość przewoźników nie ma świadomości zagrożeń i w błogiej nieświadomości czeka na lepsze czasy…, które oczywiście zapewne nadejdą (wskutek ubytku ilości środków transportowych), ale nie dla nich, lecz dla tych tych, którzy przetrwają.
Najciekawsze jest to, że z rozmowy z częścią „zorientowanych w zmianach” (których w skali kraju jest bardzo niewielu) przewoźników wynika, iż istnieje całkowicie nieuzasadnione przekonanie, iż niekorzystne uregulowania określone w Rozporządzeniach unijnych 1071/2009 WE, 1072/2009 WE i 1073/2009 WE zostaną poprawione lub zmienione na poziomie prawa krajowego w ramach nowelizacji ustawy o transporcie drogowym. Otóż jest to nieuzasadniony kierunek myślenia, ponieważ każde z przedmiotowych rozporządzeń określa:
a) zakres dopuszczalnych zmian,
b) kierunek dopuszczalnych zmian (rozszerzający lub zawężający).
Inaczej mówiąc – już teraz dokładnie wiadomo, które obszary będą doregulowane, a które nie mogą być w nawet najmniejszym stopniu zmienione na poziomie prawa krajowego, ponieważ zmiana taka byłaby wprost nielegalna. Każdy inny sposób myślenia sprowadza się do „chciejstwa” i jest oderwany od rzeczywistości prawnej.
Jednak 99% przewoźników zapewne nie ma takich dylematów, ponieważ w ogóle nie zdają sobie sprawy z zakresu zmian i zagrożeń, a kiedy już sobie z nich zdadzą sprawę będzie za późno.
 
Wracając do pytania: „Dlaczego najbardziej zagrożone są firmy duże i bardzo duże oraz w mniejszym stopniu firmy najmniejsze i to one padną jako pierwsze ofiarą zmian oraz firmy realizujące przewozy na potrzeby własne?”
Zanim odniosę się do powyższego pytania opisze pewną krótką anegdotę. Otóż rozmawiałem wczoraj z jednym z naszych klientów (właściciel dużej znanej firmy transportowej), który uczestniczył kilka dni temu w darmowym szkoleniu dla przewoźników na temat zmian w przepisach w 2011 roku. Zadałem mu pytanie, czy już wie jakie są zagrożenia i co natychmiast powinien zmienić (a w zasadzie przeorganizować) w firmie, żeby nagle nie okazało się, że ma 120 środków transportowych na zbyciu? Ku mojemu zdumieniu odpowiedział: „jak to – przecież nic się nie zmienia”. Początkowo sądziłem, że żartuje, ale po chwili zrozumiałem, że mówi całkowicie serio – on po prostu na szkoleniu, w którym brał udział nie dowiedział się kompletnie niczego. Nie wiem dlaczego, ale znając część środowiska szkoleniowego umię sobie wyobrazić przyczyny takiego stanu rzeczy. Oczywiście – w Polsce każdy może być szkoleniowcem w zakresie prawa – niezależnie od tego, czy jest prawnikiem czy inżynierem czy też matematykiem. Osobiście zupełnie tego nie rozumię, ponieważ nie umię sobie wyobrazić sytuacji, kiedy będąc prawnikiem (takie mam wykształcenie) poszedłbym na plac budowy mostu i nagle w tym obszarze zacząłbym szkolić inżynierów lub lekarzy w szpitalu na powiedzmy oddziale kardiologii. Z jakiegoś dziwnego powodu za szkolenia z zakresu prawa zabierają się „szkoleniowcy”, którzy nie znają żadnych zasad interpretacji prawa, na które składa się przynajmniej kilkadziesiąt ściśle określonych reguł i zasad warunkujących prawidłową interpretację. Jeśli do tego włączymy reguły kolizyjne z zakresu PPM (prawa prywatnego międzynarodowego) oraz PPM (prawa publicznego międzynarodowego) to reguł robi się nie kilkadziesiąt tylko kilkaset. Pomijam już zasady wynikające z logiki (logiczna analiza zdania, tautologia et cetera, et cetera).
Wniosek jest oczywisty – zwłaszcza obecnie nie warto pytać „ile to kosztuje” ale „kto robi szkolenie”.
Oczywiście każdy z Państwa ma prawo do własnej oceny – ale po 5 latach uczestnictwa w branży transportowej mogę ocenić, że być może jest kilka osób w Polsce, które nie uprawiają „prawnego szamaństwa”. Nie chcę tu oczywiście urazić dumnych Indian, ale faktem jest, że praktycznie wyginęli i to na dodatek w dużej mierze na grypę. „Szamaństwo” zawsze finalnie musi skończyć się w dokładnie ten sam sposób – katastrofą, ale co ciekawe nigdy nie dla szamana ale dla jego „pacjenta”.
 
Konkludując: Duże oraz najmniejsze firmy transportowe są zagrożone w sposób najpoważniejszy, ponieważ w ramach Rozporządzenia 1071/2009 WE zagrożeniem jest nie tyle to, co zostało w nim zapisane, ale to czego w nim nie napisano! Kluczowa w tym przypadku jest więc umiejętność dokonania wykładni prawa o charakterze „a contrario”. Więc dlaczego jej nikt dotychczas nie wykonał (w żadnym z dotychczasowych „opracowań prawnych”, które można przeczytać na wielu forach transportowych?). Niech każdy oceni sam.
 
Takiej właśnie interpretacji przepisów – opartej na zasadach interpretacji prawa, w pełni merytorycznej i pozbawionej zbędnych politycznych didaskaliów, poświęcona jest Konferencja organizowana przez Kancelarię Prawną Viggen s.c. oraz Ogólnopolskie Stowarzyszenie Uczestników Rynku Komunikacji Samochodowej i Transportu Drogowego „Najlepsza Droga”, na które Państwa serdecznie zapraszam.
Na konferencji dowiedzą się Państwo dokładnie między innymi: „Dlaczego najbardziej zagrożone są firmy duże i bardzo duże oraz w mniejszym stopniu firmy najmniejsze i to one padną jako pierwsze ofiarą zmian oraz dlaczego poważnie zagrożone są firmy realizujące przewozy na potrzeby własne?”
Na konferencji dowiedzą się Państwo także o kilkudziesięciu innych zmianach w prawie, które nastąpią w roku 2011.
Szczegółowe dane z możliwością rejestracji znajdą Państwo klikając w poniższy link:
http://kancelariaprawnaviggen.pl//news/28/40/KONFERENCJA-PRAWNA-DLA-TRANSPORTU-DROGOWEGO/
Zgłoszenie na konferencje
 
http://kancelariaprawnaviggen.pl//news/34/40/W-2011-roku-wchodzi-w-zycie-5-nowych-lub-znowelizowanych-aktow-prawnych-Znaczna-czesc-firm-transportowych-nie-przetrwa-zmian-ze-wzgledow-formalnych-Sprawdz-dlaczego-i-ktore-firmy-nie-przetrwaja/