Prywatni przewoźnicy się buntują-pisze Wyborcza.biz

– Kielecki dworzec PKS zawyża stawki za wjazd, a miasto z tym nic nie robi – uważają prywatni przewoźnicy i proszą o pomoc wojewodę. Jedna z firm już przed sądem domaga się niższych opłat.
Firma Dextur poskarżyła się w pozwie cywilnymi w sprawie kwot zafakturowanych przez syndyka masy upadłościowej PKS za korzystanie z dworca. – To aż 5 zł za odprawę autobusu – wyjaśnia Mariusz Miąsko, prezes dwóch stowarzyszeń transportowych, które oskarżają PKS o zawyżanie cen za korzystanie z dworca. Twierdzi, że z podobnymi wnioskami niebawem wystąpić mogą i inne transportowe firmy korzystające z dworca przy ul. Czarnowskiej.
Jego zdaniem opłaty te powinny być niższe, „nie więcej niż złotówkę”. Powołuje się przy tym na interpretację Ustawy o publicznym transporcie zbiorowym.
Taka ocena prawna jest jednak wątpliwa. Wszystko przez to, że ustawa wprawdzie precyzuje kwotę maksymalną, ale w przypadku „gdy właścicielem albo zarządzającym jest jednostka samorządu terytorialnego”. Kielecki PKS to jednak spółka skarbu państwa, cały czas zresztą w stanie likwidacji. –
To kwota maksymalna dla wszystkich operatorów. Taką przyjmujemy wykładnię – argumentuje Miąsko.
– Musimy działać komercyjnie, opierając się na rentowności przedsiębiorstwa – odpowiada Marek Wołoch, likwidator PKS.
Dextur z dworca PKS już nie korzysta. – Przenieśliśmy się na ulicę Mielczarskiego. Tam opłata jest kilkukrotnie niższa. Wykonujemy ponad 20 kursów dziennie, liczymy każdy grosz – mówi Marek Dudek, właściciel Dexturu i członek Stowarzyszenia Uczestników Rynku Komunikacji Samochodowej i Transportu Drogowego „Najlepsza Droga”.
Prywatni przewoźnicy mają sporo uwag do władz Kielc. Z pisma podpisanego przez m.in. Stowarzyszenie „Najlepsza Droga”, które w poniedziałek trafiło do ratusza, wynika, że miasto nie negocjuje z operatorem dworca stawki dla przewoźników ani też nie kontroluje w żaden sposób jej wysokości. Argumentują, że taki obowiązek na władze Kielc nakłada właśnie Ustawa o publicznym transporcie drogowym. Zdaniem przewoźników jest „uzasadnione przypuszczenie, że gmina Kielce faktycznie zrezygnowała z ustawowej roli organizatora publicznego transportu zbiorowego”. Miąsko skierował w tej sprawie pismo do wojewody.
Przedstawiciele ratusza pisma nie komentują. – Na razie jego treść nie jest mi znana – mówi Tadeusz Kot, dyrektor Wydziału Komunikacji i Działalności Gospodarczej Urzędu Miasta w Kielcach. Przyznaje jednak, że miasto nie uczestniczy w negocjowaniu stawek dla przewoźników korzystających z dworca PKS i innych dworców, które nie są miejskie. – W tym roku powołany ma być zespół ds. negocjacji, który tymi sprawami będzie się zajmował – zaznacza. Twierdzi, że opóźnienia nie ma. – To odpowiednia pora na wprowadzenie takich zmian – mówi.
Takie zespoły działają już w innych miastach, m.in. w Poznaniu. – Ale wiele z nich dalej tego nie robi. Po naszej interwencji prezydent Nowego Sącza podjął tam negocjacje w sprawie obniżenia stawek. Tu liczymy na podobny efekt – twierdzi Miąsko.
Do prezydenta Kielc w sprawie negocjacji stawek zwróciło się też zarządzające dworcem przy ul. Żelaznej Świętokrzyskie Stowarzyszenie Transportu i Usług. – Już w ubiegłym roku powinny być one prowadzone. Działamy w interesie naszych klientów – mówi prezes Jerzy Godzik. Twierdzi, że tu stawki wynoszą 2,5-4 zł.
Grzegorz Walczak
Gazeta Wyborcza Kielce

http://kancelariaprawnaviggen.pl//news/123/40/Prywatni-przewoznicy-sie-buntuja-pisze-Wyborcza-biz/